3 lipiec , wiatr zach , cisnienie 1028hpa.
Krotki sen , bo po 3 pobodka. Nad woda o 4 . Nikogo nie ma. Jeszcze szarowka- klenie wtedy jeszcze nie sa tak czujne.
Wchodze do wody i brodze do swojej miejscowki. Sa! Cale stadko. Okolo 6-7 sztuk. Same kabany.
Woda jest niska. Siega mi do kolan wiec nawet nie mam woderow. Podwinalem tylko spodnie.
Brodze srodkiem , klenie stoja w malym dolku pod brzegim przy krzakach. Nie widza mnie. Podaje przynete. Jeden sie ruszyl powoli i zgarnia. Wedzisko bardzo niska i odciagam doslownie rybe od stada, ktore nic nie podejrzewa. Holuje rybe kawalek w dol rzeki gdzie ja podbieram.
Piekny gruby klen 55cm
Wracam na miejsce. Klenie nadal sie kreca w tym samym miejscu. Powtorka z rozrywki i siada przeoiekna ryba58cm
Robi sie coraz jasniej i slonce wychodzi - bedzie dzis znowu palic.
Ryby juz zniknely i udaje mi sie tylko zlowic jakas drobnice.
O 6 pakuje sie i wracam do domu . Krotki ale intensywny poranek. Duze emocje. Zaliczm dwie piekne ryby i na dzis wystarczy.