Monday 27 April 2015

Ebro 2015

   18-25 kwiecien.Jedziemy nad Ebro w 3 osobowym skladzie
                                                                  Pawel,Marcin i Ja
   Nie moglem czekac ponad rok i termin padl na ryzykowny kwiecien.Czemu ryzykowny?Bo czasem sumy w zimnej wodzie po prostu nie zra!Kto byl, to wie.Na kilka tygodni przed wyjazdem sytuacja jest nieciekawa.A mianowicie powodz.Wszystko jednak wraca na wlasciwy tor.Zarowno pogoda jak i poziom wody stabilizuje sie.Jednak jestesmy troche za wczesnie.Woda na Ebro ma 13 stopni,na Segre troche cieplejsza.Niestety karp nie rozpoczal jeszcze tarla,choc szukal juz miejsca na cieplejszych gesto zarosnietych plyciakach.Krotki wywiad z miejscowymi specjalistami od sumow i juz wiemy ,ze duzy sum  nie ucztuje
                                                               Plytkie wody Segre
   No coz,trzeba sie samemu przekonac.Ruszamy...

   Sa pierwsze efekty trolingu
   W dzien robi sie naprawde cieplo.Czekalem na takie slonce z utesknieniem :-)
                                                              Kapiel obowiazkowa
A co tam, nie samym wedkowaniem czlowiek zyje,sjesta musi byc :-)
                                                             Lakocie i witaminy :-)
   Wracamy na wode.Jaki plan?
   Mina Hansa mowi za wszystko.Nie podoba mi sie to bagno!!!
Troling w Segre szybko sie nudzi.Na echosondzie ryb brak.Nic tu po nas.Ruszamy w teren...
                                                                   I juz jest lepiej :-)
Rekord z tej miejscowki to grubo ponad 240cm
   Dostalismy w kosc!Wedkowanie w szybkiej wodzie ciezkim sprzetem w upale wynagradza jedynie wyjsciem poteznej ryby do mojej blachy.Alez by byly emocje, gdyby sum znalazl sie na koncu zestawu.
   Kolejnego dnia uczymy sie lowic na prosty zestaw z rybka na glebokiej wodzie w Ebro.Nauka tyczy sie glownie poslugiwaniem kwokiem i jak sie potem okazuje zachowaniem spokoju i opanowania przy braniu suma,ktore na poczatku przypomina branie bialorybu na feeder(wyjasnie tylko,ze nasz zestaw skladal sie  z ciezarka 150gr za ktorym byl tylko przypon z pojedynczym hakiem na ktorym byla przyneta,opuszczonym pionowo pod lodz 2 metry nad dnem a za wskaznik bran sluzyla nam szczytowka,wedka oczywiscie w rekach poziomo do tafli wody)Branie zaczynalo sie drganiem szczytowki i tu trzeba bylo trzymac nerwy na wodzy :-)by po chwili wejsc w pelne ugiecie pod sama lodke.Swietna metoda i naprawde skuteczna.Klonkanie dziala i sa pierwsze efekty
                                                             Magnez na sumy :-)
Kolejny wedkarski etap naszej wyprawy to nocna sasiadka z zywcem.Zestawy gotowe do wywiezienia.Lowimy metoda na zrywke z powierzchni jak i z gruntu
Ryby biora do polnocy.Potem daja nam pospac,by znowu wczesnie rano zrobic nam pobudke.Niestety duze ryby dalej maja nas w nosie.
Brania byly niezdecydowane,ale udalo nam sie wyjac kilka ryb
   Wracamy do trolingu i rzutow z reki.Efekty te same.Od czasu do czasu maly sum...
   Na koniec kazde zaciecie malego suma kwitowane bylo smiechem i zartami :-)Wiekszosc ryb odhaczamy w wodzie
   Przez pierwszy tydzien po powrocie o niczym innym sie nie mysli,juz chce sie wracac!
Cierpliwosci,Hiszpania nie jest daleko.Wkrotce sie zobaczymy.Moze z nowym planem?Na pewno z torba doswiadczen
                                                                           Adios