Saturday, 23 November 2024

Idąc za ciosem

    13 listopada, ciśnienie 1035 hPa , wiatr pn.

   Dziś mam zamiar przejść dłuższy odcinek. Pogoda dopisuje. Łowię w samej bluzie. Jest po prostu przyjemnie. 


   Ma niektórych drzewach wiszą jeszcze złote liście


.

Woda w rzece jest krystalicznie czysta i poziom jest normalny. Bardzo przyjemnie się wędkuje. Do tego nad wodą nie spotykam żywej duszy. 


   Noga dostała trochę wysiłku i zaczyna znowu boleć , ale nie poddaje się jeszcze. 

   Idę jeszcze w ostatnie miejsce,gdzie pokładam duże nadzieje na ładną rybę. Wiem, że kręcą się tu  cały rok. Mija pół godziny a ja dalej tasuje wodę

   Zaczynam lekko wątpić aż tu nagle przytrzymanie jakby wobler wszedł w kamienie. Kamień nagle ożywa i rybka daje trochę popalić.  Udaje się ja wyholowac 


    W podbierak wpada kolejne 50 z dużym plusem - nie wyciągałem miary. Kleń był trochę mniejszy od tego z przed dwóch dni, ale także gruby taki srebrny z zimnej wody.




   Prognozy zapowiadają przymrozki i deszcz. Także nieciekawie. Zobaczymy jak to się przełoży na kolejne wędkowanie.

Thursday, 21 November 2024

Powrót nad kleniowa rzeczkę

    11 lostopada, ciśnienie 1035 hPa , wiatr pn 

   Powrót pięknej pogody rozwiewa wszelkie wątpliwości jaki plan na ten tydzień. Cudownie jest znowu znaleźć się nad brzegiem rzeki.


   Pomimo mojego kontuzjowanego kolana ide- a raczej kustykam z wędka w tą słoneczna pogodę Nie ma presji, nawet sam spacer dobrze mi zrobi.


      Oblawiam woblerem znane miejsca.  O tej porze roku nie za dużo się dzieje w wodzie i trzeba się głębiej nadlubac, aby znaleźć i skusić jakiegoś klenia. 

   W końcu się udało.  Kleń przywalił agresywnie w wobler i wyskoczył z wody jak szczupak. Trochę mnie zmylił, ale po chwili wszystko stało się jasne. 

   W podbieraku ładuje duża klucha

   59cm


  Musze się przyznać , że ogromny uśmiech pojawia się na mojej twarzy.

   Cały tydzień ma być ładnie i mam zamiar odwiedzić jeszcze jedno miejsce. 





   

Friday, 8 November 2024

Gdy zapada noc...

    5 listopada 

   Ostatni urlop w tym roku za mną. Trafiliśmy jeszcze na niezła pogodę w Hiszpanii. Woda w morzu miała 22 stopnie. Niestety bez wędek.       Mieliśmy w planach wypłynąć na tuńczyki,ale plany pokiereszował silny wiatr. Cóż może następnym razem.

   Trochę się gryzłem z planem po powrocie. Klenie czy sandacze?  W rezultacie padło na te drugie. Co nie oznacza że nie wrócę jeszcze po zimowego klenia. 

   Wypad zaowocował jedna rybą. Nie był to monster , ale już zdjęciowa rybka. 

   Na dodatek kontuzjowalem sobie kolano i co najmniej tydzień muszę sobie odpuścić rybalke. 

  To już 3 kontuzja w tym roku. Na początku roku przywalił we mnie samochód jak jechałem motorem z pracy.  Trochę ucierpiały plecy. Sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia. Potem naderwałem miesien srodzebrowy i teraz to. Mam nadzieję, że przyszły rok będzie dla mnie łaskawszy.. No cóż jakoś się wyliżę.