5 listopada
Ostatni urlop w tym roku za mną. Trafiliśmy jeszcze na niezła pogodę w Hiszpanii. Woda w morzu miała 22 stopnie. Niestety bez wędek. Mieliśmy w planach wypłynąć na tuńczyki,ale plany pokiereszował silny wiatr. Cóż może następnym razem.
Trochę się gryzłem z planem po powrocie. Klenie czy sandacze? W rezultacie padło na te drugie. Co nie oznacza że nie wrócę jeszcze po zimowego klenia.
Wypad zaowocował jedna rybą. Nie był to monster , ale już zdjęciowa rybka.
Na dodatek kontuzjowalem sobie kolano i co najmniej tydzień muszę sobie odpuścić rybalke.
To już 3 kontuzja w tym roku. Na początku roku przywalił we mnie samochód jak jechałem motorem z pracy. Trochę ucierpiały plecy. Sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia. Potem naderwałem miesien srodzebrowy i teraz to. Mam nadzieję, że przyszły rok będzie dla mnie łaskawszy.. No cóż jakoś się wyliżę.