Friday, 8 November 2024

Gdy zapada noc...

    5 listopada 

   Ostatni urlop w tym roku za mną. Trafiliśmy jeszcze na niezła pogodę w Hiszpanii. Woda w morzu miała 22 stopnie. Niestety bez wędek.       Mieliśmy w planach wypłynąć na tuńczyki,ale plany pokiereszował silny wiatr. Cóż może następnym razem.

   Trochę się gryzłem z planem po powrocie. Klenie czy sandacze?  W rezultacie padło na te drugie. Co nie oznacza że nie wrócę jeszcze po zimowego klenia. 

   Wypad zaowocował jedna rybą. Nie był to monster , ale już zdjęciowa rybka. 

   Na dodatek kontuzjowalem sobie kolano i co najmniej tydzień muszę sobie odpuścić rybalke. 

  To już 3 kontuzja w tym roku. Na początku roku przywalił we mnie samochód jak jechałem motorem z pracy.  Trochę ucierpiały plecy. Sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia. Potem naderwałem miesien srodzebrowy i teraz to. Mam nadzieję, że przyszły rok będzie dla mnie łaskawszy.. No cóż jakoś się wyliżę.