Thursday 1 October 2015

Mequinenza


   12-19 wrzesien
Chyba mam najlepsza zone na swiecie;-) Zamiast smazyc tylki i nudzic sie na plazy jedziemy spedzic aktywny tydzien nad Ebro!
   Na poczatku plan jest by odwiedzic nowe miejsce.Po glowie chodzi mi Delta Ebro.Niestety apartamenty ,ktore mnie interesuja sa juz zarezerwowane na ten termin.Kolejnie szukam czegos we Flix,gdzie na pewnym odcinku dozwolone jest wedkowanie w nocy.Niestety terminy sa oblegane,nie ma szans na cos sensownego,tym bardziej,ze jada z nami nasze zony.Caspe odpada ze wzgledu na zjazd z jednego z seminarium sumowego.Pozostala nam tloczna Meqinenza.Ladujemy nad Delta Segre.
   Na miejscu dowiadujemy sie ,ze bedzie mega fiesta trwajaca kilka dni.I uwierzcie mi Hiszpanie jak mowia Viva La Fiesta,Viva La noche! to bedzie sie dzialo grubo!Muzyka nie ustawala nawet o 7 rano!
   Termin trafoiny w 10, ale nie na ryby;-).Praca i rodzinna impreza kazaly mi niestety tak zdecydowac.
    Na zdrowie zatem!!!
   Wrocmy jednak do wedkowania.Oto meska czesc wyprawy
   Debiutant nad Ebro Piotr,dla ktorego pierwsze wedkarskie marzenie wlasnie zaczyna sie spelniac
   Marcin (Hans),po raz kolejny moj towarzysz na hiszpanskie sumy
 i  Ja, nigdy nie zlamany porazkami i zawsze gotowy walczyc nad Ebro ;-)

   Warunki nad woda sie psuja-zadna niespodzianka,juz do tego przywyklem,ze jak przyjezdzam to dziwnym trafem temperatura wody spada.Chyba ,zeby od razu ostudzic moj zapal:-). A spadek temperatury oznacza tylko jedno-spadek aktywnosci ryb!Nigdy nie zaczynamy na slabym poziomie,zawsze trudny level;-)
   Segre 19st, Ebro 22 do tamy a dol rzeki 21st.Najlepsza opcja jest sprawdzenie co dzieje sie pod tama.
   Jeden zlowiony,jeden spiety i sandacz.Cos sie dzieje.Pierwsze koty za ploty.
Drugiego dnia Piotr lowi swojego pierwszego hiszpanskiego suma.Na twarzy usmiech.
   Kolejne dni od rana zaczynamy na stykance rzek,gdzie ryb jest duzo,lecz stoja gleboko na 10m.Podczas calego pobytu widze tylko jednego splawiajacego sie suma.Gdzie kilka lat temu o tej porze mozna bylo podziwiac te ryby jak jeden za drugim wywalaja swoje ogony.Niestety teraz spadek temperatury przybil je troche do dna.
   Czas bran to jakies pol godziny rano i musialo nam to wystarczyc ,zeby to wykorzystac.Pierwszy walke z wiekszym sumkiem stoczyl Piotr a ja podebralem mu rybe
   Tego dnia wiekszej ryby juz nie mamy.Od czasu do czasu wiesza sie jakis kotek
   Kolejnego dnia udaje sie zlowic dwie ladniejsze rybki za rana.Znowu pierwszy zaczyna Piotr
   Niedlugo potem ja
   Nastepnego dnia znowu liczymy na kolejne ladne  poranne brania z trollingu
   Niestety nie ma juz bran ponad metrowych ryb :-(
Ludzie przyjezdzaja tu po nowe rekordy.Jak duze to kazdego indywidualna sprawa.Dle Piotra 165cm to wiecej niz marzyl.Drudzy przyjezdzaja dla miejsca i okolicznosci przyrody,hiszpanskiego slonca,zimnego piwa i totalnego luzu.A ten duzy-na pewno kiedys wezmie :-)
  

   Ostatniego dnia razem z Hansem , kiedy cala reszta relaksuje sie przed wyjazdem wyruszamy na lowy z kwokiem.Ja bede lowil na kalmary,ktore juz od wczoraj leza w lodce na sloneczku ,zeby nabrac zapachu a Marcin na sporego karasia.
   Ryb  jest naprawde duzo i widac na sondzie jak podnosza sie do przynet,by za chwile odplynac niestety.Szukamy zatem aktywniejszych ryb zmieniajac stanowiska.

   Wedkujemy ciezko przez dlugie godziny,zaczyna sie sciemniac
   Zaliczam w sumie 7 bran,ryby sa bardzo leniwe i ostrozne.Brania te sa bardzo delikatne i tylko jedno z nich nadaje sie do zaciecia.Niestety  ryba znowu jest niewielka.Na wedce z zywcem nawet brania :-(
   Ciemnosc ogarnia Mequinenze i nasza przygoda dobiega konca.
Ostatni splyw...od kwoka rozlega sie glosne echo,na echosondzie pojawia sie najwiekszy sum jakiego widzialem,podnosi sie do przynety,plynie za nami jakis czas.Odprowadza nas w tym ostatnim dryfie i znika w ciemnosciach Ebro....pora splywac.
   Nad ranem ,kiedy jeszcze wszyscy spia,wymykam sie po cichu pozegnac sie z woda i zrobic kilka fotek.Jeszcze raz zobaczyc wschodzace slonce nad rzeka
   Oplywam kilka razy stykanke,jednak bez brania.
 Dziekuje Wam za wyprawe.  Zostana fajne wspomnienia
   Kilka fotek z drogi powrotnej do domu
   Czekaj na mnie Ebro!!!