Ostatni dzien lipca.Nareszcie woda w mojej rzeczce znacznie sie przeczyscila.
Juz wiem, ze dzis beda zbierac z powierzchni ;-)
Zakladam swoj ulubiony smuzak
Kilka pierwszych bran partacze....za szybko chce zacinac....teraz puszczam wabik pod zwisajace galezie,prowadze lekko w poprzek nurtu....branie!Klen wyskoczyl do woblera jak pocisk i zgarnal go z powierzchni...co za widok!
51cm
Kolejnego kleksa lowie na swojej bankowej miejscowce.Nie ma tu za duzo miejsca i musze schowac sie za krzakiem ,zeby nie sploszyc ryb.Chwile czekam.Rzut musi byc przemyslany i trafiony.W przeciwnym razie drugiej szansy nie bedzie.Zwisajace galezie wielkiego drzewa utrudniaja sprawe,.szczelina jest niewielka i musze poslac smuzaka celnie.Trafiam bezblednie.Udaje sie ominac galezie.Zamykam kablak kolowrotka i na napietej zylce pozwalam woblerowi spokojnie przeciac koryto malej rzeczki.Trace wobler z oczu,nie moge sie wychylic,sploszyl bym rybe z plytkiej wody.Nagle duzy plusk...nie trafil! Spokojnie zwijam.Czekam chwile i powtarzam czynnosc.Klen tym razem nie pudluje.
55cm
Przed nami sierpien.Kto wie co przyniesie.Mam nadzieje ,ze bedzie owocny ;-)