4 lipiec
Długo trzeba było czekać, żeby woda opadła i zwolniła nieco swój bieg,aby można było połowić powierzchniowo Nie są to jednak jeszcze dobre warunki.ale trzeba się dostosować.
Nad wodą pojawiam się przed 5 rano. Lipiec niestety nie pozwala wędkarzom się wyspać.
W sierpniu będzie już inaczej. Spokojnie można spać do 5-6 rano.
Pierwszą rybę wyciągam z dość szybkiego nurtu ma splywajacego woblera. Pierwszy kleń w sezonie z 5 z przodu.
52 cm
Lecimy dalej. Dostaje się do ostatnio niedostępnych miejsc. Niestety oprócz małych szczupaków i okoni na wędce nie melduje się nic innego.
Ciężko jest namierzyć jakiekolwiek klenie.Jakby ich nie było.
Wracam jeszcze w miejsce ,gdzie na poprzedniej wyprawie widziałem trace się ryby. Jest tu płytka i dość szybka woda . Po drugiej stronie jest jednak szersze miejsce gdzie woda jest luźniejsza.
Rzucam swojego pewniaka na pogranicze szybkiego nurtu że spokojną woda
Gdy tylko przynęta wpada do wody duży kleń z impetem rozbija taflę i głęboko połyka wobler.
Jest długi jednak pusty po tarle.
58cm
Na tym kończę wędkowanie. Słońce już wysoko i czas się zbierać.
Prognozy znowu zwiastują deszcze. Czas pokaże...