Wednesday 1 November 2023

Nad brzegami Wye

    1-3 pazdziernik

   Dlugo nam zajelo , aby znowu postawic noge nad brzegiem rzeki Wye.


   Jest pierwszy pazdziernika i w UK rozpoczyna sie sezon na szczupaki. Gdzie go lepiej zaczac jak nie tutaj wlasnie nad ta dzika rzeka. Czuje  , ze to znowu bedzie duze wyzwanie- niekoniecznie jesli chodzi o ryby.


   Od dwoch tygodni obserwuje pogode i jak dotad rzeka ma swoj naturalny stan. Nic chyba nie stanie nam na przeszkodzie. A jadnak! Na dwa dni przed wyjazdem prognozy pogody pokazuja ,ze ma dobrze popadac przed dzien naszych zmagan nad woda. Moze zdazymy , moze sie nie sprawdzi a moze nie bedzie tak mocno padac , zeby stan wody gwaltownie sie podniosl.

   Zajezdzamy nad wode i nie ma tragedii. Woda bardzo szybka i wysoka , ale nie brudna. Lecimy na pierwsze miejscowki.



    Dlugo chodzimy i oblawiamy wolniejsze odcinki rzeki. Jest tu jednak za plytko i z doswiadczenia wiem , ze duze szczupaki tutaj lubia duze glebokie banie.Jest tu taka jedna i z niemalym trudem razem z Piotrem udaje nam sie do niej zejsc. Kilkanascie rzutow w gleboki pool i siada pierwsza ryba wyjazdu. Dosc przyzwoity szczupak.


   Jak sie okazuje to jedyny szczupak tego dnia.

   Wedkowanie przerywa nam deszcz. Robimy lunch i czekamy zastanawiajac sie nad dalszym planem.

   Postanawiamy przejechac na druga strone rzeki.



    Taktyczny blad. Na tym odcinku rzeki jest dosc fajna gleboka woda , ale niestety pod drugim niedostepnym brzegiem. Nie dojdziemy tam. Trzeba zawracac. Plan jest taki , zeby ostatnie dwie godziny dnia wykorzystac na wedkowanie gruntowe za brzana. Wybieramy sprawdzone juz kiedys miejsce.

   Tak troche na wariata co niestety procentuje niepowodzeniem. 

   Spiete lub zerwane ryby wywoluja lekki niedosyt, ale to pierwszy dzien i mamy przed soba dwa kolejne wiec nie psuje nam to nastrojow. Udajemy sie do hotelu na kolacje i odpoczynek.



   Rano pelni energi i pozytywnych wibracji jedziemy na inny odcinek wody. Nigdy tu nie bylismy wczesniej i to jeszcze poteguje adrenaline. 

Zajezdzamy nad wode i jakby ktos dal nam w pysk. Doszla juz brudna i jescze wyzsza woda z gory rzeki. Jest naprawde tragicznie. O spiningu mozna zapomniec.

   Mysli po glowia chodza rozne. Juz prawie zapada decyzja o zmianie rzeki. Moze Tamiza? Moze ktorys ze zbiornikow zaporowych? 

   Gdzie sie podzial w nas duch walki? Chyba sie starzejemy a moze po prostu za malo wedkujemy i czlowiek zapomnial juz jak to sie kiedys robilo. Odzywa sie jednak instynkt i walczymy dalej.Nie po to zrobilismy tyle kilometrow , zeby teraz odpuscic. Zmieniamy taktyke. Celem jest brzana i klen z gruntu.

   Na samym koncu odcinka znajdujemy idealne na te warunki miejsce. Piotr z duzo lepszym doswiadczeniem grunciarza utwierdza mnie w przekonaniu ,ze tu musza byc.

   


   Nie mylil sie. Dlugo czekalismy na pierwsze brania ,ale cos sie w koncu wydarzylo.

Melduja sie pierwsze brzany






   Na koniec dnia Piotr doklada pieknego klenia i tym samym pobija swoj PB ktory wynosi teraz 58cm

Piekna ryba



   Ostatni , trzeci dzien pogodowo zapowiada sie najlepiej choc juz niestety woda nie zdazy splynac i znowu skazani jestesmy na feedery.




      Jesli chodzi o ilosc ryb, to ten dzien byl najlepszy. Duzo zabawy niestety z malymi kleniami , ktore naprawde wlaczyly sie do akcji. Ale nie tylko te male i nie tylko klenie dzis sie meldowaly na brzegu.











   Podsumowujac wyjazd jak zwykle kolezensko i w swietnej atosferze z Piotrem moim Kompanem i wedkarskim Bratem. Dzieki Peter.

  A co do samej rybalki to mysle, ze sie obronilismy i wstydu nie bylo. 

I jescze kilka ujec z nad Wye i krotki filmik