8 lipiec, wiatr pd-zach, cisnienie 1018hpa.
Nareszcie aura pozwala na poranny wypad. Znowu dolalo wody do rzeki i teraz naprawde napiera w korycie.
Zrywka z lozka wczesnie rano. O 8 musze byc z powrotem w domu ogarnac dzieciaki.
W pierwszym rzucie wyciagam 50taka. Jakze chuda ryba. Juz daawno takiego sledzia nie zlowilem. chyba sie w koncu wytarly . Bylem pewny ,ze ryba pod 50 cm lecz miarka wskazala rowne 50.
Ryby dzis pochowane . Dostrzegam samotnego klenia ktory skryl sie pod galeziami na plytkiej wodzie. Nie jest zainteresowany. Puszczam wobler daleko z nurtem pod zwisajace drzewa. Kiedy trace go z oczu zaczynam zwijac i mam branie. Po krotkim holu wiem , ze to niemala rybka, jednak sie spina i na tym koncze swoje poranne podchody. Moze w przyszlym tygodniu znajde wiecej czasu. Niestety praca i opieka nad dzieciakami nie zawsze pozwalaja na takie rarytasy :-)