29 czerwiec, wiatr Pn, cisnienie 1015hpa
Pobudka o 4 rano. Przestawiam budzik na 5 :-) ...starosc nie radosc.
Nad wode jade 5 minut wiec o 5.30 juz lowie ;-). W pierwszym swimie widze stado wycierajacych sie kleni. Tylko nie to,strasznie pozno i dlugo sie wycieraja w tym roku. Za to nie widac brzan. Moze one w koncu sie wytarly. Niedlugo planuje jakas wieczorna zasiadke.
Dzis w porownaniu do ubieglego tygodnia jest cieplo i dosc parno rano. Woda po wczorajszym deszczu dosc podniesiona i lekko przybrudzona.
Jak przypuszczalem ryby wogole nie zainteresowane zerowaniem. Na prozno rzucam roznymi wabikami. W koncu lowie malego okonka - czyzby blakn saver? Jakos ekscytacja porannym lowieniem kleni opada i powoli sie poddaje. Mam przed soba jeszcze jeden odcinek, za ktorym nie przepadam specjalnie. Jest plytki, do tego ide z biegiem rzeki i latwo wyploszyc ryby. Wypatruje dyzurnego szczupaka, ktory ma tu w brud malych kleni.
Jest w zasiegu wzroku kilka kleni. Obchodze odcinek powoli aby nie sploszyc ryb i wracam z powrotem , aby zajsc je od tylu. Widze dwie ryby...rzut na glowe , ryba sie odwraca podnosi do przynety i zgarnia ja z powierzchni. To jest to co lubie :-)
55cmGruby brzuch ,pelen jeszcze ikry
Bardzo ciezka ryba jak na swoje centymetry. nie ma rekordu wiec nie mecze jej wazeniem tylko szybko wypuszczam.
Lowie jeszcze dwa klenie 45 + , ktore widowiskowo biora przynety na plytkiej wodzie.
O 9 zawijam sie do domu, takie poranki to ja lubie.