Tuesday 1 November 2016

Przygoda nad Wye

   3-5 Pazdziernik, cisnienie 1030hpa, wiatr wsch
Nie zwazajac na niekorzystne warunki,gnamy nad wode rzadni nowych wyzwan i przygod.Co by sie nie dzialo mamy dla siebie 3 dni w pieknej Wali.Podnieceni jak dzieci na wyjazd do Disneyland.
   I oto stajemy nad brzegiem Wye
   Lekko zaskoczeni  i troche zdezorientowani podziwiamy widoki
  
   Rzeka jest dzika i niedostepna.Trzeba sie niezle nachodzic,aby znalezc zejscie do wody.Okolica jest przepiekna
   Pierwszego dnia obieramy sobie za cel 3 milowy odcinek rzeki
   Nastawiamy sie na szczupaka.Udaje nam sie znalezc glebokie doly ze stojaca woda ,jednak drapieznik jest kompletnie wylaczony.Od czasu do czasu obserwujemy tylko skaczace lososie.
   Jest troche czasu na posiadowki i pstrykanie fotek.
  
   Wieczorem zmiana taktyki i piotr lowi pierwsze swoje brzany na Wye
  

   Dzien drugi.
Odcinek rzeki o dlugosci okolo mili.Zupelnie inny niz poprzedni.Zalamani jestesmy baardzo wysokimi brzegami.
Niemal pionowe .wysokie zakrzaczone brzegi daja nam w kosc.Staramy sie schodzic gdzieniegdzie ryzukujac kapiel w glebokiej rwacej wodzie..Siadamy z feederami,ale kompletnie dzis nie boira.Widze chwilowy spadek cisnienia miedzy godz 14-15.Potwierdza sie to atakiem drapieznika na powierzchni wody.Chyba okon.Biore spining i ruszam.Po chwili lowie nieduzego okonia..Zmeczeni po calym dniu szykujemy sie do powrotu na kwatere.Wiesci od innych wedkarzy potwierdzaja ze ryba nie byla dzis aktywna .Ale zanim zapakowalismy sie do samochodu,po ciemku ciskam jeszcze spiningiem po plyciakach.Jest pierwszy szczupak z Wye.Cel naszej wyprawy
   Czas na wieczorne pogawedki i opracowanie taktyki na ostatni dzien.

   Dzien trzeci
Juz sami nie wiemy czego dokladnie sie spodziewac.najpierw problem ze znalezieniem dojazdu na lowisko.Co po chwili okazuje sie ,ze nie ma dojazdu nad wode.zostawiamy auto na farmie i ruszamy przez lake z pasacymi sie bykami.
   Nie sa co prawda grozne,ale bardzo ciekawskie i zaczepne.
Po dotarciu nad wode okazuje sie,ze na odcinku o dlugosci mili sa tylko dwa zejscia do wody.W trzecim miejscu schodzilismy po drzewie.Samemu na taka wyprawe udac sie bym nie polecil.Nikt tu chyba dawno nie wedkowal.Sam nie wiem co nas tu sprowadzilo.Mielismy tez przygode z mlodym bykiem ,ktory znalazl sie w nielada tarapatach.Gdyby nie Piotr nikt by go tu nie znalazl.
   Oczywiscie powiadomilismy farmera o zaistnialej sytuacji i krotko po telefonie wyciagnieto biedaka z rzeki.W podziece gospodarz podarowal nam dwie butelki dobrego wina
   A wracajac do wedkowanie,to warunki trzeciego dnia nic sie nie zmienily.Wschodni wiatr i wysokie cisnienie dalej robilo swoje.Caly dzien probowalem cos urzezbic,ale zlowilem tylko jednego okonia i mialem wyjscie nieduzego szczupaka.

   Piotr pokazal swoja cierpliwosc i sztuke lowienia brzan.mnie tylko tylek swedzi od siedzenia



   A jak podsumowac Wye?
Jest jak piekna kobieta.Dzika,nieobliczalna....warto!!!
                                                   I will be back!